wtorek, 21 lipca 2009



-Mama,mama - zza drzew dobiega głos Kuby

podchodzę do Niego,oczy mu błyszczą a usta ma lekko rozchylone ze zdziwienia

-Mama,co to? 

-pszczółka,bzzz,pewnie zbiera nektar...

-bzzz- z zadowoleniem odpowiada Kuba.

Idziemy dalej,mijamy kosz na śmieci,moja zmora,Kuby ulubiona zabawka,zbiera wszystko co napotka na spacerze aby tylko mieć pretekst by zbliżyć się do kosza i cos do niego wrzucic...

Oczywiscie Kuba zatrzymuje się przy rzeczonym koszu,spogląda i...

-mama co to?

hymm co może byc ciekawego w wyrzuconych śmieciach? podchodzę zrezygnowana tym,że poraz setny bede musiała tłumaczyć: nie rusz,to be,to nie zabawka...

a tymczasem Kuba z miną słuszną odkrywcy wskazuje palcem na ślimaka ;-)

-ślimak,chyba pomylił zielony kosz z zielonym listkiem-odpowiadam,

K. uśmiecha się

Ślimak, ślimak wystaw rogi dam ci sera na pierogi- recytuje

działa,ślimak pokazał rogi,K. przez chwilę obserwował bacznie winniczka, poczym jego uwagę przyciągnęła dziewczynka na rowerze,za którą zaczął biec:-)

Spacery z Kubą to ciągłe odkrywanie ,wszystko go interesuje,wszystko!Nawet najmniejszy kamyk traktuje jak skarb,potrafi go nosić w zaciśniętej piąstce do momentu aż nie znajdzie czegoś innego równie cennego :-)

Lubię jego spostrzegawczość i nie schodzące z ust pytanie,mama,co to?

Spacerując opowiadam mu różne historie o ptaszkach,pszczółkach,samolocie który właśnie przeleciał ponad naszymi głowami... sama siebie zaskakuje swoją wyobraźnią :-) stałam się bardziej kreatywna :-) i niech ktoś spróbuje mi powiedzić,że przebywanie z dzieckiem w domu nie rozwija!

Brak komentarzy: